Moje włosy należą do tych łatwo puszących się i potrzebują wygładzania i nadania blasku. Płukanki octowe powinny dawać właśnie taki efekt. Płukanka z octu jabłkowego sprawdza się u mnie bardzo dobrze, ale nie lubię tego zapachu. Postanowiłam poszukać jakiejś alternatywy i padło na płukankę octową z malin Yves Rocher.
Obietnice producenta: Powrót do tradycyjnych metod pielęgnacji – płukanka octowa wydobywa naturalny połysk włosów, które lśnią nowym pięknem. Apetyczny owocowy zapach sprawia, że stosowanie płukanki staje się czystą przyjemnością. Tradycyjnie używany ze względu na swoją kwasowość, ekologiczny ocet winny z malin znany jest ze swych właściwości wygładzających i usuwających kamień osadzony na włosach. Te właściwości wpływają na przywrócenie włosom blasku.
Dane techniczne: Cena za 150 ml płukanki wynosi około 25 zł. Początkowo jak to zobaczyłam to trochę mnie zgięło w pół, ale pewnego pięknego dnia była na promocji za 17 zł, więc postanowiłam kupić. Później okazało się, że jest bardzo wydajna. Nie do końca trafioną rzeczą jest moim zdaniem opakowanie, które zakończone jest małą dziurką, przez którą wylewamy produkt na włosy, po czym go wmasowujemy. O wiele lepszy do tego typu produktów byłby atomizer. Rzeczą, której nie mogę pominąć jest przepiękny malinowy zapach. Malinowa mamba. Cudny. U mnie utrzymuje się na włosach do kilkunastu godzin.
Skład i analiza: Aqua (woda), Acetum/Vinegar (ocet, tylko nie wiadomo jaki ...), Parfum (kompozycja zapachowa), Palmitamidopropyltrimonium Chloride (kondycjoner), Caprylyl/Capryl Glucoside (substancja myjąca), Propylene Glycol (rozpuszczalnik, składnik nawilżający), Salicylic Acid (konserwant), Aroma (kompozycja zapachowa), Cetrimonium Chloride (konserwant), Citric Acid (konserwant), Mathylpropanediol (konserwant), Alcohol (konserwant), CI 14700 (barwnik), CI 17200 (barwnik), CI 42090 (barwnik)
Działanie: Pierwsze wątpliwości co do tego produktu pojawiły się kiedy przeczytałam, że płukankę należy spłukać wodą. Płukanka przecież nie powinna być spłukiwana, ale ok. Później spojrzałam na skład i po pierwsze - gdzie te maliny, po drugie- alkohol, który wysusza nasze włosy. No, ale w końcu wszyscy ją polecają, podobno jest taka wspaniała, no to nic - biorę. Niestety okazało się, że produkt zupełnie się u mnie nie sprawdza. Włosy po użyciu wyglądają gorzej niż bez nakładania czegokolwiek. Robiłam wiele prób, podejść i kombinacji, ale w żadnym zestawieniu nie ma dobrego efektu. Płukanka powoduje u mnie ogromne puszenie. Nie jestem w stanie zapanować nad włosami w żaden sposób. Ponad to stają się przesuszone i szorstkie. Płukanka potrafi nawet zniwelować działanie uprzedniego olejowania i odżywki. Tworzy mi na głowie paskudne siano, którego normalnie nie posiadam i za to wyląduje w kanale. Chyba, że ktoś ze znajomych zapragnie ją przygarnąć.
Dane techniczne: Cena za 150 ml płukanki wynosi około 25 zł. Początkowo jak to zobaczyłam to trochę mnie zgięło w pół, ale pewnego pięknego dnia była na promocji za 17 zł, więc postanowiłam kupić. Później okazało się, że jest bardzo wydajna. Nie do końca trafioną rzeczą jest moim zdaniem opakowanie, które zakończone jest małą dziurką, przez którą wylewamy produkt na włosy, po czym go wmasowujemy. O wiele lepszy do tego typu produktów byłby atomizer. Rzeczą, której nie mogę pominąć jest przepiękny malinowy zapach. Malinowa mamba. Cudny. U mnie utrzymuje się na włosach do kilkunastu godzin.
Skład i analiza: Aqua (woda), Acetum/Vinegar (ocet, tylko nie wiadomo jaki ...), Parfum (kompozycja zapachowa), Palmitamidopropyltrimonium Chloride (kondycjoner), Caprylyl/Capryl Glucoside (substancja myjąca), Propylene Glycol (rozpuszczalnik, składnik nawilżający), Salicylic Acid (konserwant), Aroma (kompozycja zapachowa), Cetrimonium Chloride (konserwant), Citric Acid (konserwant), Mathylpropanediol (konserwant), Alcohol (konserwant), CI 14700 (barwnik), CI 17200 (barwnik), CI 42090 (barwnik)
Działanie: Pierwsze wątpliwości co do tego produktu pojawiły się kiedy przeczytałam, że płukankę należy spłukać wodą. Płukanka przecież nie powinna być spłukiwana, ale ok. Później spojrzałam na skład i po pierwsze - gdzie te maliny, po drugie- alkohol, który wysusza nasze włosy. No, ale w końcu wszyscy ją polecają, podobno jest taka wspaniała, no to nic - biorę. Niestety okazało się, że produkt zupełnie się u mnie nie sprawdza. Włosy po użyciu wyglądają gorzej niż bez nakładania czegokolwiek. Robiłam wiele prób, podejść i kombinacji, ale w żadnym zestawieniu nie ma dobrego efektu. Płukanka powoduje u mnie ogromne puszenie. Nie jestem w stanie zapanować nad włosami w żaden sposób. Ponad to stają się przesuszone i szorstkie. Płukanka potrafi nawet zniwelować działanie uprzedniego olejowania i odżywki. Tworzy mi na głowie paskudne siano, którego normalnie nie posiadam i za to wyląduje w kanale. Chyba, że ktoś ze znajomych zapragnie ją przygarnąć.
nigdy nie robiłam takiej płukanki :)
OdpowiedzUsuńNiedawno też ją miałam pierwszy raz i mogę się dołączyć do Twojego postu - u mnie też była taka beznadziejna :-(
OdpowiedzUsuńBędę jej unikać!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa płukanka ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam płukanek, ale o tym produkcie słyszałam raczej pozytywne opinie :/
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się w 100%, bo przedłuża o jeden dzień świeżość włosów ;) Gdy miałam jeszcze "zaniedbane" włosy (czyli gdy źle je pielęgnowałam), to efekt był dokładnie taki jak opisałaś - siano. Ale na stałe wprowadziłam olejowanie włosów do pielęgnacji i teraz nawet gdy używam płukankę solo (bez odżywek), to mam piękne, świeże i gładkie włosy :) Zero puszenia :)
OdpowiedzUsuńMożliwe. U mnie się nie sprawdza i nie jest to spowodowane stanem włosów. Moje włosy są bardzo zadbane, od dwóch lat olejuję przed każdym myciem. Rozdwojonej końcówki nie uświadczysz. Po prostu mojemu typowi włosów - suche i średnioporowate - ta płukanka zupełnie nie odpowiada. A przesuszać dodatkowo może, bo producent wrzucił czysty alkohol do składu ;)
UsuńNo widzisz, moje włosy już nie są suche i może to dlatego :) Kiedyś były suche i płukanka faktycznie jeszcze potęgowała ten efekt. Polecam Ci maskę Biovax do włosów suchych i zniszczonych (taka pomarańczowa) - mi pomogła :)
UsuńKupiłam ją jakiś czas temu i faktycznie działa całkiem fajnie :) Moim włosom raczej nic nie pomoże całkowicie, bo są takie z natury, tak samo jak skóra.
UsuńMam to samo po wcierce z Bursztynu... Wszyscy chwalą, a dla mnie bubel...
OdpowiedzUsuńha u mnie też...
UsuńWiele razy chciałam ją kupić ale jakoś zawsze co innego lądowało w moim koszyku...i chyba dobrze ;)
OdpowiedzUsuńnie chcę jej! :D
OdpowiedzUsuńNie używam, więc tym razem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak się u ciebie sprawdziła. Ja kiedy kupowałam miesiąc temu pierwsze kosmetyki z Yves Rocher miałam dylemat pomiędzy olejkiem a tą płukanką. Skutecznie mnie zniechęciłaś do kupna płukanki, a ten olejek mogę ci szczerze polecić :) A pomyślałaś może o dodaniu kropli olejku eterycznego do swojej octowej płukanki?:)
OdpowiedzUsuńW sumie nie wpadłam na to. Bardzo dobry pomysł :)
UsuńTen alkohol to rzeczywiście jakaś masakra
OdpowiedzUsuńnie dla mnie. skład ohydny
OdpowiedzUsuńPopieram, skład tragiczny.
UsuńA ja bardzo lubię tę płukankę, tylko cenę ma jak dla mnie zbyt dużą :(
OdpowiedzUsuńBędę unikała tego produktu :)
OdpowiedzUsuńTej nie używałam. Miałam tę z Mariona i była taka sobie.
OdpowiedzUsuńwłaśnie ja czytałam same pozytywne opinie i miałam nawet kupić, a może nie należny jej używać aż tak systematycznie? jak używałam nafty to owszem włosy przestały mi wypadać ale zrobiło się z nich siano, teraz używam jej od czasu do czasu i jest ok
OdpowiedzUsuńUżywałam jej mniej więcej raz na dwa tygodnie, więc nie jest to zbyt często. Przy pierwszym użyciu też spuszyła włosy. Nie w tym leży problem.
UsuńNigdy takiej nie używałam o dziwo! Jednak YR uwielbiam to mogłaby mi pasować. :-)
OdpowiedzUsuńWidzę po raz pierwszy, ale z pewnością się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńO proszę, to dla mnie nowość - nie wiem czemu wcześniej na nią nie natrafiłam :P
OdpowiedzUsuńJak widać poza zapachem nic w niej specjalnego. Moje włosy lubią puszyć się więc chyba produkt nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam tego typu produktów, ale na pewno ten nie znajdzie się na liście zakupowej. :)
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie zachecało..
OdpowiedzUsuńmoże nadałby się do włosów średnio/nisko porowatych chyba wypróbuje i też zrobie recenzję:D
OdpowiedzUsuńNa nisko porowatych na pewno się sprawdza :)
Usuńchyba się nie skuszę na nią nigdy bo obawiam się podobnego efektu siana, jak u ciebie.
OdpowiedzUsuńJesteś pierwszą osobą której widze płukanka nie przypasowała. Ja jeszcze jej nie miałam.
OdpowiedzUsuńSzkoda że się u Ciebie nie spisała, uwielbiam jej zapach :)
OdpowiedzUsuńa ja się naczytałam tylu pozytywnych recenzji o tej płukance...
OdpowiedzUsuńja jak na razie czekam, aż mi się ocet jabłkowy zrobi :)
OdpowiedzUsuńMalinowe Ciasteczka
Nie jestem zaskoczona. Firma Yves Rocher tak ma - piszą, że produkt jest eco, a jak zobaczysz skład - chenia, alkohol itd. Mimo to że mają świetny kosmetyki, zawsze trzeba uważać.
OdpowiedzUsuńBrzydki Ptak Blog
Ojej ... tylko unikać tego produktu ...
OdpowiedzUsuńMyślałam kiedyś nad tą płukanką, ale widzę że nie warto w nią inwestować
OdpowiedzUsuń