Dzisiaj zapraszam na lekko spóźniony przegląd miesiąca. Wszystko rozjechało się przez sesję, w której nie miałam czasu na pisanie bardziej czasochłonnych postów a ten dzisiejszy zdecydowanie do takich należy. Będzie dużo filmów i muzyki. Pojawi się też jedna z lepszych książek jakie kiedykolwiek czytałam. Jedzenia też nie zabraknie.
Oczywiście jak to w styczniu bywa każdy czy chce czy nie chce robi jakieś postanowienia. Moim było ograniczenie słodyczy i stopniowe wyeliminowanie ich z diety. Bardzo chcę też powrócić do codziennych regularnych ćwiczeń.
Z pierwszym idzie mi o wiele lepiej niż się spodziewałam. Proste - wystarczy słodyczy nie kupować. Jednak problemem jest moją mama, do której nie dociera to, że ma mi co chwile czegoś nie podrzucać do szuflady. Ja już nie wiem jak mam prosić, grozić, tłumaczyć, bo nic nie działa. Dlatego jak przyjeżdżam do domu na weekend zdarza mi się złamać i coś zjeść. Aktualnie od lutego obmyśliłam plan. Wszystkie słodycze, które mama mi nawrzuca do szuflady będę zbierać do reklamówki, a następnie chować ją na najwyższą półkę w szafie, do której bez stołka nie sięgnę. Jak uzbiera się cały worek to wyślę je do młodszych kuzynów albo zaniosę do domu dziecka. A jak tylko najdzie mnie ochota na podebranie czegoś z worka, będę robić serię przysiadów i brzuszków jedna po drugiej aż mi się odechce.
Jeśli chodzi o codzienne ćwiczenia było średnio, ale jest coraz lepiej. Po pierwsze porzuciłam windę i na 9 piętro chodzę schodami, może niedługo będę wbiegać. Ćwiczyłam co najmniej cztery razy w tygodniu. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że ćwiczę codziennie. Teraz trzeba to tylko utrzymać i zwiększać stopniowo intensywność.
W styczniu udało mi się nawet znaleźć czas na ugotowanie czegoś. Danie jest bardzo proste, zdrowe i sycące. Bezmięsne i lekkie. Przygotowanie zajmuje dosłownie 20 minut i smakuje tak dobrze jak wygląda. W poniedziałek wrzucę post z nowościami, a w środę pojawi się przepis.
Udało mi się przeczytać jedną książkę, ale jestem nadal pod tak wielkim wrażeniem, że nie jestem w stanie sięgnąć po kolejną pozycję z serii. Muszę ochłonąć. Tradycyjnie książka Camilii Lackberg dostarcza wielu emocji, ale Kamieniarz dostarcza też wielu zwrotów akcji. Tyle okrucieństwa w jednej książce robi wrażenie, ale nie jest to nieżyciowa historia. Praktycznie niczego nie da się domyślić. Nie będę więcej pisać, jak lubicie thrillery to to jest zdecydowanie książka do przeczytania.
Filmowo chyba zacznę od najświeższych pozycji. Razem z koleżankami wybrałyśmy się do kina na polski film "Słaba płeć?", który bardzo mi się spodobał mimo, że zazwyczaj w takich nie gustuję. Jest to typowo babski film, komedia romantyczna o trochę innym charakterze niż zwykle. Nie można domyślić się zakończenia. Warto zobaczyć. Filmem, który zrobił na mnie bardzo duże wrażenie jest WHO AM I. Możesz być kim chcesz. Opowiada o grupie hakerów, którzy chcą stać się znani w swoim środowisku. Ciekawie nakręcony. Dużo zwrotów akcji. Nawet jak nie przepadacie za taką tematyką to polecam obejrzeć. Trochę długo się rozkręca, ale ostatecznie warto poczekać, bo później dzieje się. Kolejnym filmem, który bardzo mi się spodobał jest Krwawy Diament. Przyznaję, że obejrzałam go dlatego, że gra tam Leonardo DiCaprio, który jest moim ulubionym aktorem. Film opowiada o poszukiwaczach diamentów w trakcie wojny w Sierra Leone w latach 90. Można zobaczyć jak w trakcie wojny traktowani byli ludzie. Ci najbardziej okrutni i przebiegli oczywiście bogacili się kosztem innych. Mnie na diamenty nie stać, ale może to i dobrze, bo po obejrzeniu tego filmu straciły swoje piękno i szlachetność w moich oczach. Labirynt to bardzo dobry, mocno pokręcony film. Nie brakuje w nim dość krwawych scen. Porwana zostaje mała dziewczynka i jej koleżanka. Śledztwo prowadzi młody policjant. Ojciec jednej z dziewczynek bierze sprawy w swoje ręce, bo uważa że policja nie robi wszystkiego. Jeśli denerwują Was filmy, których zakończenie nie jest znane a w pewnym sensie musimy je sobie sami wymyślić to ten film radzę sobie odpuścić.
Muzycznie w styczniu nie było wiele nowości, bo nie miałam za bardzo czasu na szperanie po Spotify. Słuchałam więc tworzonej przez siebie playlisty. Potrzebne było dużo relaksu a mnie najlepiej nastraja hip hop. Szczególnie często słuchałam Donguralesko. Płyta Drewnianej Małpy Rock wróciła do łask i leciała chyba najczęściej.
Muzycznie w styczniu nie było wiele nowości, bo nie miałam za bardzo czasu na szperanie po Spotify. Słuchałam więc tworzonej przez siebie playlisty. Potrzebne było dużo relaksu a mnie najlepiej nastraja hip hop. Szczególnie często słuchałam Donguralesko. Płyta Drewnianej Małpy Rock wróciła do łask i leciała chyba najczęściej.
Ja mam lepszy pomysł na Twój problem z słodyczami po prostu oddawaj je chłopakowi:)
OdpowiedzUsuńZły pomysł, bo chłopakowi zacznie rosnąć brzuch :P
UsuńAgata ma rację, nie chcę z chłopaka robić miśka :P
UsuńMuszę w końcu przeczytać książkę Lackberg. Tyle dobrego o niej czytałam.
OdpowiedzUsuńpolecam, bo pisze bardzo fajne powieści:)
UsuńU mnie w styczniowych postanowieniach również wyeliminowanie słodyczy :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
UsuńJa to dzisiaj wyrzucałam czekoladki do kosza na śmieci... Może jest to drastyczne rozwiązanie, ale czasem trzeba być konsekwentną osobą :-). Właśnie też chciałabym wyeliminować słodycze albo ograniczyć je do 20% tego co wcześniej. Mamy jednak takie już są! Do mojej nie dociera że w domu może nie być chleba. Nawet jak z nią nie mieszkam, zawsze kupuje mi chleb. Do tego kupuje beznadziejny, taki , którego nie jem. Płakałam, próbowałam na wszystkie sposoby... Jak poprosiłam żeby kupiła mi mąkę razową zamiast chleba, to kupiła tą mąkę i...chleb!
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać że pies jest PIĘKNY !
UsuńJa chleb jem, ale tylko taki bez drożdży, bo od innych boli mnie brzuch. No, ale tak to jest. Mamie nie wytłumaczysz, bo ona zawsze wie lepiej :D A w imieniu psa dziękuję ;)
UsuńŚwietny pomysł wymyśliłaś na walkę z podjadaniem słodyczy. Ach czego to my kobiety nie wymyślimy by walczyć zw swoimi słabostkami :) Gratuluję determinacji i wytrwałości w ćwiczeniach i oby tak dalej :) Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania książki. Jak tylko przebrnę przez moje nowości to na pewno sięgnę po Twoją propozycję. Czasami lubię spędzić wieczór z komedią romantyczną więc chętnie obejrzę film "Słaba płeć" :)
OdpowiedzUsuńja niestety kocham słodycze i nie wyobrażam sobie bez nich życia.:/
OdpowiedzUsuńJa też kocham słodycze, ale jest to miłość toksyczna. W przenośni i dosłownie, a takie związki należy jak najszybciej kończyć ;)
Usuńpsa bym pomiziała:D a bez słodyczy żyć nie mogę...
OdpowiedzUsuńw styczniu obejrzałam sporo filmów i kontynuuję to w lutym. fajny psiak i apetyczne jedzonko
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tego przepisu :) Ja staram się ograniczać słodycze, wyeliminować nie, bo wiem, że mi to nie wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńKurcze z tymi słodyczami to jest ciężko. A co do sesji ja już dostaję kota dobrze,że we wtorek mam ostatni egzamin bo bym zwariowała chyba. I wreszcie będę miała czas na pisanie postów na blogu bo ostatnio brak mi czas na coś bardziej angażującego, a szkoda bo mam wiele pomysłów :)
OdpowiedzUsuńStaram się ćwiczyć i ja :) chociaż po ostatnich zakwasach na tyłku trochę przystopowałam :)
OdpowiedzUsuńJa ćwiczę ale dieta.... Gorzej
OdpowiedzUsuńAleż to było dawno, kiedy wrzucisz notkę z jakąś książką?
OdpowiedzUsuńCiężko mi powiedzieć :D Aktualnie jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej i jedyne co czytam to książki o zasobach i warunkach mieszkaniowych w Polsce i Unii Europejskiej :P
Usuń