Wiosna jest już z nami i mimo tego, że pogoda zupełnie na to nie wskazuje ja już wypatruję ciepłych dni i szykuję się do zrzucenia denerwujących warstw ubrań, pod którymi czuję się jak mumia, ewentualnie bałwan. Podczas tych przygotowań nie zapomniałam oczywiście o stopach. Zdecydowałam się po raz pierwszy wykonać zabieg złuszczania specjalną maską do stóp firmy GlySkinCare.
Działanie: Chwilę po założeniu skarpetek pojawiło się lekkie pieczenie i uczucie ciepła, które momentami się nasilało i było dość nieprzyjemne, ale nie bolesne. Podczas spłukiwania stóp pieczenie lekko się nasiliło. Warto użyć chłodnej wody. Po całym zabiegu i zmyciu moja skóra była bardzo czerwona, piekąca, obolała, ściągnięta i przesuszona. Jak zobaczyłam i poczułam podrażnienie to dość mocno się wystraszyłam, bo nie spodziewałam się takiego efektu. Na szczęście po kilku godzinach pieczenie i zaczerwienienie znikają. Na opakowaniu możemy przeczytać, że złuszczanie startuje po tygodniu. U mnie zaczęło się już po trzech dniach. Skóra zrobiła się bardzo sucha, pękała i zaczynała się złuszczać. Po tygodniu 1/3 skóry była złuszczona. Po dwóch tygodniach cały wierzch stopy był już po złuszczaniu. Trzeba przyznać, że cały proces jak dla mnie wyglądał dość zabawnie, czułam się jak wąż który zmienia skórę. Bardziej wrażliwe na nieprzyjemne widoki osoby powinny się przygotować psychicznie, mnie takie rzeczy nie ruszają na szczęście. Z działania maski złuszczającej GlySkinCare jestem zadowolona, bo pozbyłam się najtwardszych skór i teraz moje stopy są miękkie i gładkie, ale ... nadal zmagam się z przesuszeniem i złuszczaniem bocznych i górnych części stóp. Tutaj skóra nie schodzi płatami, a po prostu w denerwujący sposób się osypuje. Od zabiegu minął ponad miesiąc a niektóre partie zaczęły ponownie się złuszczać po raz drugi nie wiedzieć czemu. Na szczęście już widać światełko w tunelu i za jakiś tydzień maksymalnie dwa wszystko powinno być już idealne. Dlatego ostrzegam, że zabieg powinno się wykonać jakieś dwa miesiące przed sezonem na odkryte buty - teraz jest ostatni dzwonek.
Skład i analiza:
Aqua (woda),
Cucumis Sativus Extract (ekstrakt z ogórka, właściwości łagodzące i ściągające skórę),
Glycerin (natłuszcza, ułatwia wnikanie innych substancji do wnętrza skóry),
Lavandula Angustifolia Oil (olejek lawendowy, działanie przeciwzapalne),
Aloe Barbadensis Extract (sok z liści aloesu, nawilża, wspomaga regenerację),
Propylene Glycol (zapobiega krystalizacji produktu),
Hyaluronic Acid (kwas hialuronowy, wygładza, przywraca elastyczność, wspomaga nawilżanie),
Mel Extract (ekstrakt z miodu, wygładza, nawilża, zmiękcza),
Sodium Lactate (działanie nawilżające),
Salicylic Acid (kwas salicylowy, działa złuszczająco),
Lactic Acid (kwas mlekowy, działa złuszczająco),
Glycolic Acid (kwas glikolowy, działa złuszczająco),
Polyquaternium-4 (kondycjonuje, wygładza),
Ethanolum (konserwant),
Phenoxyethanol (konserwant)
Stosowałam kiedyś podobną maseczkę z firmy L'biotica. Muszę przyznać, że u mnie nie było tak nieprzyjemnych odczuć podczas samego zabiegu, a i po nim i po zakończonym procesie złuszczania nie było problemów z przesuszoną skórą stóp. W tym roku pewnie już nie będzie okazji, ale jeśli będziesz miała ochotę to wypróbuję sobie kiedyś. Ja ze swej strony bardzo je polecam i póki co nie znalazłam godnego rywala :)
OdpowiedzUsuńNawet ciężko mi określić czy to akurat wina produktu czy mojej suchej i możliwe że dość wrażliwej skóry. Kiedyś pewnie wypróbuję coś innej firmy dla porównania, ale jeżeli pieczenie się powtórzy to więcej nie będę ryzykować, bo w końcu zrobię sobie krzywdę.
UsuńCzytałam kiedys wiele negatywnych opinii na robienie takich złuszczajacych zabiegów w domu i chyba się nie skuszę :(
OdpowiedzUsuńJakoś nie odpowiada mi forma takich skarpetek ;)
OdpowiedzUsuńMuszę je kupić, z chęcią zrzuciłabym skórę :D
OdpowiedzUsuńjakoś wolę tradycyjne zdzieraki
OdpowiedzUsuńTradycyjnymi zdzierakami nigdy nie osiągnie się takiego efektu, ewentualnie można iść do salonu na rybki zjadające naskórek - tu efekt może być podobnie dobry ;)
Usuńhmmmmm...
UsuńMiałam zamiar wypróbować skarpetki tego typu, ale dla mnie są chyba zbyt słabe :/
OdpowiedzUsuńnigdy nie próbowałam ale wiele osób poleca, fajna sprawa zwłaszcza na wakacje :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, katycloset
kasty-closet.blogspot.com
Tych nie znam, ale miałam kilka par innych i co jakiś czas stosuję :P
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam podobne skarpetki i w sumie miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńLubię takie nowinki, więc powiem szczerze że z chęcią wypróbowałabym. :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich skarpetek ;)
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie używałam i chyba się nie zdecyduję, wolę bardziej tradycyjne metody. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwww.bellacaroll.pl
Nigdy nie uzywalam tego typu produktu :)
OdpowiedzUsuńChyba mnie nie zachęciło to do kupna. Przy moim trybie życia męczenie się tydzień ze złuszczającą się skórą nie wchodzi w grę. Mogłoby być jeszcze gorzej, bo przecież biegam, sporo ćwiczę, moje stopy się męczą. Do tego mam pracę, którą trzeba wykonywać na stojąco... Nie, zdecydowanie to nie jest coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nigdy nie używałam skarpetek, jakoś tak wolę peeling :)
OdpowiedzUsuńHmm ciekawe. Zastanowię się :)
OdpowiedzUsuńJa używałam z L'biotica i przyznam, że na pewno do niej wrócę. Polecam każdemu:)
OdpowiedzUsuńJestem na etapie testowania wszystkich dostępnych stacjonarnie masek, mam już swoje pierwsze faworyty, w tym wspomniana L'biotca. Orientujesz się, czy te opisaną przez Ciebie można dostać w sklepie stacjonarnym?
OdpowiedzUsuńZ dostępem stacjonarnym może być problem. U mnie w mieście są dostępne w hurtowni kosmetycznej. Możliwe, że apteki też prowadzą sprzedaż. W drogeriach sieciowych nie są dostępne.
UsuńDzięki za cynk, zawsze zapominam o aptekach, a już nie raz zaskoczyły mnie swoją ofertą :)
Usuńmi by się przydały takie skarpeciochy.... idealnie odświeżenie i złuszczenie stóp przez latem
OdpowiedzUsuńChyba jednak mnie nie zachęciłaś do tego :D
OdpowiedzUsuńtym bardziej że jestem alergikiem i dość przerażająco to brzmi
Mi te skarpetki załatwiły stopy. Od pół roku próbuję je doprowadzić do stanu, który pozwoli pokazać je w sandałkach :/ Jakby teraz było lato - musiałabym chodzić w krytych balerinach :(
OdpowiedzUsuńPomijając to, że skóra złuszczała się łącznie chyba ze trzy razy i ostatnim razem (mimo nawilżania, natłuszczania itp.) pękała aż do krwi :/ To wyprowadziłam po ok. 4 miesiącach. Teraz jednak pozostałą kwestia paznokci - po jakimś tygodniu zżółkły tak, jakbym non stop malowała je jakimś kolorowym lakierem. Potem przestały rosnąć paznokcie u dużych palców a na końcu zrobiła się wokół nich opuchlizna :( Wygląda to strasznie - za każdym razem jak na nie patrzę to załamuję ręce...Dodatkowo to okropnie boli :( A nigdy nie miałam problemów ze stopami - nawet tak bardzo nie rogowaciała mi skóra. Nie wiem co mnie podkusiło żeby zastosować te skarpetki...Nie wiem też co z tymi paznokciami zrobić - próbuję wielu rzeczy i lewy duży palec powoli dochodzi do siebie, ale prawy nadal jest przeraźliwie opuchnięty :(
UsuńDziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Faktycznie straszną krzywdę Ci zrobiły, aż jestem w szoku. Moim zdaniem powinnaś się wybrać do dermatologa, bo to pewnie jakaś reakcja alergiczna na któryś kwas. Dostałabyś jakąś maść i pewnie by się wszystko pogoiło.
UsuńBardzo lubię takie skarpetki. Nie raz juz używałam. Trzeba być przygotowanym na solidne gubienie skóry niestety ;D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to jest super wynalazek. Ja sama używam tych L'Biotici bo najbardziej mi odpowiadają i uważam, że to faktycznie hit :)
OdpowiedzUsuńŚwietny produkt, dokładnie złuszcza martwy naskórek. polecam zwłaszcza zimą, ze względu na czas działania maski
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie : http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż