Dzisiaj mam dla Was kolejny ogromny projekt denko. Sprzątałam kolorówkę i wyrzucam sporo produktów, które nie są na tyle zachwycające żebym chciała sięgać po nie na co dzień. Pielęgnacji też nie zabraknie.
Owocowe błyszczyki w tubce FM Group Makeup są produktami dość przyjemnymi w użytkowaniu i pięknie owocowo pachną, ale ja błyszczyków nie lubię wcale i dlatego ich nie używałam. Zwłaszcza nie lubię aplikatora w formie tubki. Kolory są delikatne, dość transparentne, nie mają drobinek.
Zużyta do końca barwiąca pomadka Baby Lips Maybelline w kolorze Peach Kiss (klik) sprawdzała się u mnie świetnie. Pielęgnowała usta i pozostawiała na nich ładny kolor. Idealna do nałożenia bez lusterka. Na pewno kupię ją ponownie.
Pomadka Celia Nude 602 w pięknym beżowo różowawym kolorze, której recenzję wkrótce przeczytacie na blogu, nie przeżyła upałów i złamała się. Nie wyrzuciłam zawartości a tylko opakowanie. Sama pomadka trafiła do pojemniczka. Mogliby coś zrobić z ich formułą.
Kompletny podkładowy niewypał, czyli podkład Misslyn Ultimate Stay w kolorze 110 (klik). Nakładałam go na milion różnych sposobów i żaden z nich się nie sprawdził. Podkład zawsze wygląda bardzo bardzo źle. Jest mało trwały, schodzi plamami i szybko zaczyna się świecić. Okropny.
Kolejny podkład to Maybelline Affinitone 03 Light Sandbeige, który sprawdził się u mnie świetnie. Mam go jeszcze w starym opakowaniu, ale nową wersję kupiłam już sobie na zapas, więc możecie spodziewać się recenzji.
Dwa korektory - jeden bubel, jeden ulubieniec. O tym gorszym - Maybelline Affinitone (klik) - pisałam klika dni temu. Średnie krycie, słaba trwałość, rolowanie. A moim ulubionym jest Eveline Art Scenic (klik). Aktualnie zużywam już kolejne opakowanie i nadal sprawdza się świetnie. Nie mam mu nic do zarzucenia.
Zużyłam jeden z moich ulubionych pudrów Rimmel Stay Matte (klik). Co prawda nie sprawdzał się u mnie w okolicach oczu, ale do twarzy jest świetny. Zapewnia trwałość makijażu i utrzymuje mat bardzo długo. Tradycyjnie rozwaliło się opakowanie.
Rozświetlający róż spiekany FM Group Makeup Blooming Rose (klik), który zużyłam mniej więcej w połowie, ale już nie podoba mi się efekt jaki daje. Zdecydowanie wolę róże matowe w ciepłych odcieniach, więc ten po prostu wyrzucam.
Rozświetlacz Bourjois Delice de Pudre 53 (klik), który daje ładny efekt, ale aby go uzyskać trzeba się bardzo namachać. Pigmentacja jest słaba. Produkt sam w sobie bardzo suchy i pudrowy. Ciężko się go aplikuje. Mam lepsze, tego się pozbywam.
Paletka dwóch cieni Avon Colortrend Hot Chocolate, którą zużyłam do ostatniego okruszka. Bardzo ładne połączenie kolorystyczne, dobra pigmentacja i trwałość. Idealne do makijażu codziennego. Kupiłabym ją znowu gdyby była dostępna.
Tragiczny jakościowo (kcień Lily Lolo Vanilla Shimmer (klik), którym jestem bardzo zawiedziona. Słaba pigmentacja, jest praktycznie niewidoczny. Wyrzucam prawie pełne opakowanie.
Tusz Rimmel Scandaleyes Rockin' Curves (klik). Sprawdził się u mnie całkiem nieźle. Dawał ładny naturalny dzienny efekt. Znam jednak lepsze tusze, więc do tego nie wrócę.
Moja absolutnie ulubiona odżywka do paznokci Eveline Diamond (klik). Uratowała moje paznokcie od rozdwajania, przyspieszyła wzrost, utwardziła. Kupię ponownie.
Kolejny ulubieniec zużyty do ostatniej kropli to moja czerwień idealna - Rimmel Lycra Pro 323 Riviera Red (klik). Piękny, trwały i dobrze kryjący.
Sławna paleta Lovely Nude Make up Kit została zużyta prawie całkowicie do końca. Na co dzień sprawdzała się dobrze. Pigmentacja jest średnia. Opakowanie tragiczne - aktualnie w trzech kawałkach. Trwałość oceniam na wielki plus. Jeśli macie ochotę to polecam jako paletkę dzienną.
Żel do twarzy Rivale de Loop Clean & Care (klik) sprawdził się u mnie całkiem nieźle. Jest tani. Nie przesuszał, dobrze oczyszczał. Będę do niego wracać.
Tradycyjnie jak zawsze u mnie w denku płyn dwufazowy Ziaja (klik). Tym razem w dwóch egzemplarzach.
Krem pod oczy Rival de Loop Hydro (klik) działał całkiem nieźle jak na swoją cenę. Nie jest to intensywna pielęgnacja i nawilżenie, ale jak na moje potrzeby wystarcza. Kupię ponownie.
Serum hialuronowe GlySkinCare (klik) również spisywało się bardzo dobrze. Zarówno łączone z kremem jak i stosowane samodzielnie. Byłam z niego zadowolona.
Maseczka Ziaja Liście Zielonej Oliwki nie sprawdziła się na tyle dobrze abym chciała do niej wrócić. Wiele osób bardzo ją chwaliło, ale u mnie nawilżenie było tylko chwilowe, a jak już decyduję się na nakładanie maseczki to oczekuję efektów bardziej długotrwałych.
Żel do mycia twarzy Tolerans Dermedic była całkiem niezły, delikatny. Nie wiem czy kupię pełnowymiarowe opakowanie.
Maseczka Kolastyna Nawilżająca. Mało tego, że nie nawilżała to jeszcze dziwnie piekła i po zmyciu bardzo kleiła mi się skóra.
Maseczka Marion Peel Off Oczyszczająca (klik) sprawdziła się jak zawsze dobrze. Trzeba uważać na włoski, bo przy zrywaniu może je wyrwać.
Skarpetki złuszczające Holika Holika (klik) zupełnie nie zadziałały tak jak powinny. Coś tam złuszczyły, ale zdecydowanie za słabo.
Żel po prysznic Yves Rocher Purple Lilac pachniał bardzo ładnie, ale dość słabo się pienił. Był mało wydajny, przez to raczej do niego nie wrócę.
Żel do golenia Isana Zielone Jabłuszko radził sobie z moją wrażliwą skórą. Ładnie pachniał, był wydajny. Kupię ponownie.
Kąpiel do stóp z solą morską i algami Morska Bryza Avon za każdym razem powodowała u mnie przesuszenie stóp. Dodatkową atrakcją było to, że po tej kąpieli zawsze było mi zimno w stopy i nie mogłam ich ogrzać. W żaden sposób nie działała nam nie pielęgnująco.
Mój ulubiony antyperspirant Garnier Mineral Protection Cotton Fresh zapewnia całodzienną ochronę. Zdarza mu się zostawić białe ślady na czarnej odzieży, ale i tak go lubię.
Szampon odbudowujący z olejkiem jojoba Yves Rocher to pierwszy szampon tej firmy, który nie powodował u mnie swędzenia skóry głowy. Więcej na jego temat w osobnym poście wkrótce.
Odżywka Garnier Ultra Doux Sekrety Prowansji Morela i olejek migdałowy (klik) spisała się bardzo dobrze. Ładnie wygładzała i ułatwiała rozczesywanie. Czasami puszyły mi się od niej włosy. Wersja z awokado sprawdza się u mnie lepiej, więc do tej raczej nie wrócę.
Wow ile kolorówki i jak ładnie zużyte cienie.
OdpowiedzUsuńto się nazywa zużycie do końća;D
UsuńPomadki Celia mnie nęcą :)
OdpowiedzUsuńŻel do golenia z Isany chyba też sobie kupię.
OdpowiedzUsuńSpore denko, lubię płyn dwufazowy z Ziai :)
OdpowiedzUsuńSporo tego. Antyperspirant z Garniera długi czas był moim ulubieńcem, ale teraz zmieniłam go na inny :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam takiego zużycia z kolorówki ;)
OdpowiedzUsuńU mnie Lovely Extra Lasting sprawdza się bardzo fajnie :) Miałam pomadki Celia i zgadzam się - powinni poprawić formułę, bo pomadka jest zdecydowanie zbyt miękka. Lubię kremy pod oczy z Rival de Loop, są całkiem niezłe w tym przedziale cenowym.
OdpowiedzUsuńGratuluję zużyć :) Pozdrawiam!
Maybelline Affinitone również lubię :) ładnie matowi moją skórę :)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam tych płynów do demakijażu z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńJa znowu używam z dobre 5lat korektor z Maybeline i jestem z niego zadowolona:)
OdpowiedzUsuńmoja paletka z Lovely też żywot swój zakończyła...
OdpowiedzUsuńSporo tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio zrobiłam porządek z resztkami kosmetyków kolorowych
OdpowiedzUsuńLubię oliwkową dwufazę z Ziaji, jest lepsza od niebieskiej według mnie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam też oliwkową i nie widzę między nimi wielkiej różnicy :)
UsuńSporo tych zużyć :) Ja ostatnio zbierałam również produkty do projektu denko, ale niestety przeprowadzałam się i musiałam wszystko wyrzucić :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
U mnie większość kosmetyków z RdL fajnie się sprawdziła :) Lubię robić porządki w kolorówce, bo zawsze można kupić coś nowego ;D
OdpowiedzUsuńO tak! :D
Usuń