Co się działo? Listopad 2015.

Listopad podobnie jak pozostałe miesiące zleciał szybko, ale na szczęście udało mi się zgromadzić kilka rzeczy, które chciałabym Wam polecić. Większość czasu pochłaniała mi nauka, bo listopad był bardzo obfity w kolokwia. W każdym tygodniu miałam co najmniej dwa zaliczenia na uczelni. Pierwsze dwa tygodnie grudnia też zapowiadają się pracowicie. 


 

Pod koniec listopada spadł pierwszy śnieg, a ja poczułam zimę i świąteczny klimat. W tym roku udało mi się spiąć i na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że wszystkie prezenty mam kupione. Są już zapakowane i czekają ukryte przed światem na odpowiedni czas. Zawsze spada mi wielki kamień z serca kiedy wszystko jest załatwione przed czasem. 


Co do czasu. Pewnie część z Was zauważyła, że ostatnio w dwie środy nie było nowego posta. Tak się złożyło, że w środy wracam późno do domu. Nie chcę pisać na zapas i publikować. Jak jestem zmęczona i nie chce mi się nawet ruszyć palcem też nie chcę do Was pisać, bo będziecie się męczyć czytając moje wypociny. Tak więc, od przyszłego tygodnia posty będą pojawiać się w poniedziałek, czwartek i sobotę. W poniedziałek zapraszam na nowości listopada. Będzie bardzo kosmetycznie, bo promocja w Rossmannie zrobiła swoje. 


W listopadzie udało mi się w całości przeczytać tylko jedną książkę. Mianowicie kolejną część czarnej serii Camilli Lackberg. Kaznodzieja nie zachwycił mnie tak bardzo jak Księżniczka z lodu, o której pisałam Wam w zeszłym miesiącu. Oczywiście jest to świetna książka warta uwagi. Wielowątkowy thriller. Bardzo zagmatwana sytuacja rodzinna. Siła z jaką może działać na nas bardzo charyzmatyczny człowiek. Jak bardzo źle możemy odczytać zupełnie przypadkowe sytuacje. Kaznodzieja daje do myślenia i nie pozwala o sobie zapomnieć przez jakiś czas. 


W zeszłym miesiącu znowu nie udało mi się obejrzeć zbyt dużo filmów. Za to pochłonęłam cały sezon Top Model oraz kontynuuję oglądanie najnowszego sezonu Kardashianów. Jeśli chodzi o filmy to były trzy. Pierwsze dwie części Jackass podobały mi się bardzo. Jestem świadoma tego, że większości z Was takie poczucie humoru nie będzie odpowiadać, ale mnie to jak najbardziej śmieszy. Moim zdaniem warto spróbować, bo jak wiadomo śmiech to zdrowie, a jeśli się komuś nie spodoba to zawsze można wyłączyć. Razem z koleżankami wybrałam się do kina na Listy do M. 2. Nie mogę powiedzieć, że film mi się nie podobał, bo obsada i realizacja były świetne. Jednak jest to zupełnie coś innego niż pierwsza część, która wprawia nas w świetny humor i budzi świąteczny klimat, radość. Druga część jest bardziej przyziemna i realistyczna. Może nawet dołująca. Jeśli chcecie poprawić sobie humor to nie polecam. Oczywiście wszystko kończy się dobrze, ale przez cały film walczyłam żeby nie uronić łezki, bo wszystko było jakieś takie smutne. 


Muzycznie działo się dużo. Poczyniłam wiele powrotów do starszych wydań. Mam też dla Was kilka nowości. Wróciłam do świetnego i dodającego mi energii albumu Avicii True. Kolejnym powrotem była płyta O.S.T.R. Jazz Dwa Trzy. Nowością, którą w końcu udało mi się przesłuchać w całości były Ulice Bogów Miuosha. Tylko utwierdzam się w przekonaniu, że im starszy tym lepszy. Wszystkie albumy są dostępne w Spotify. Cztery popowe i hip hopowe kawałki, które przyczepiły się do mnie i towarzyszyły mi zazwyczaj podczas ćwiczeń. Niestety muszę je Wam podlinkować, bo Blogger znowu coś wyprawia i nie da się wstawiać filmów z You Tube.

Drake - Hotline Bling

Ariana Grande - Focus

Dawin ft. Silento - Dessert

Missy Elliott - WTF 




Pianka do mycia twarzy Tea Tree

Jakiś czas temu szukałam produktu, który trochę dogłębniej oczyści moją skórę twarzy. Natknęłam się na piankę do mycia twarzy Tea Tree. Co prawda pianka przeznaczona jest do cery tłustej, a moja jest sucha, ale takimi opisami producentów się nie przejmuję, bo zazwyczaj wszystko działa inaczej niż piszą. Tak naprawdę ważny jest tylko skład. Okazało się jednak, że znalazłam bardzo średni produkt do codziennego delikatnego oczyszczania.


Pianka do mycia twarzy Tea Tree recenzja opinia blog zapach działanie

Kredka do brwi 081 Brown Astor

Do firmy Astor mam jakiś dziwny stosunek. Nie jestem nastawiona negatywnie, ale nie jest też to marka po którą sięgam chętnie i do której mnie ciągnie. Podczas poszukiwań drogeryjnej kredki do brwi, która nie miałaby ciepłych rudych tonów zrezygnowana postanowiłam zajrzeć do szafy Astor. Okazało się, że to tu przez ostatnie lata ukrywał się mój kredkowy ideał. 


Kredka do brwi 081 Brown Astor kolor swatch na brwiach na ręce recenzja opinia blog trwałość

Regenerujący krem do rąk BeBeauty.

Kiedy na półce w Biedronce zobaczyłam regenerujący krem BeBeauty pomyślałam, że może być zamiennikiem mojej ukochanej Neutrogeny. Czytając opis producenta i skład tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Zakup korzystny, bo różnica cenowa prawie czterokrotna. Jednak szybko okazało się, że nie jest to zamiennik najbardziej treściwego kremu do rąk jaki znam.

Regenerujący krem do rąk BeBeauty działanie recenzja opinia blog skład i analiza składu

Stworzone z ❤ Karolina W. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie treści bez zgody autora zabronione.